środa, 19 czerwca 2013

Rozdział 9 / Szkoda słów

14 grudnia. Znów zimny, zimowy poranek. Za oknem jeszcze jest dosyć ciemno, choć jest już ósma godzina. Słońce schowane jest za chmurami. Z podwórka słuchać chrupiący śnieg pod butami przechodniów i wesoły gwar. Choć Boże Narodzenie jest aż za 10 dni, to na każdym sklepie są już powieszone lampki, a w środku stoi choinka, przepięknie ustrojona w kolorowe bańki i gilrandy.
Nimfadora leniwie przewróciła się na drugo bok. Łóżko przeraźliwie skrzypnęło. Jej rudy, grubu kot- Hat- wskoczył na fotel i miałknął domagając się o mleko. Dora otworzyła oczy i przeciągneła się. Następny nudny dzień- pomyślała. Przetarła oczy i wstała, co spodowało następne skrzypnięcie sprężyn w łóżku. Spojrzała niechętnie na budzik. Musiało był jeszcze przed szóstą, bo jeszcze nie zadzwonił.Zdziwiła się jednak widząc na budziku godzinę 8:00. Za pół godziny zaczyna się jej patrol w Heasmade! Pobiegła do łazienki i wzięła szybki, zimny prysznic, który zawsze postawiła na nogi. Ubrała się w szatę aurorską i przygotowała sobie tosty. Nie zapomniała o Hacie, któremu nalała jeszcze gorące mleko do miseczki, a do miski nasypała chrupki. Chwilę później znalazła się na dole. W pubie Pod Trzema Miotłami nie było jeszcze nikogo. Tylko za barem stała Madame Rosmerta i polerowala kieliszki.
- Cześć Dora! Widzę, że się niewyspałaś.
Tonks spojrzała do lustra powieszonego na ścianie. Prychnęła zniesmaczona i wyszła. Zimny wiaterek przeszył jej twarz. Ruszyła w stronę Wrzeszczącej Chaty.

1 komentarz:

  1. Dlaczego tak krótko? Tak długo czekałam.
    Mam nadzieję, że teraz przerwa nie będzie tak długo.
    Pozdrawiam Słodka Wariatka

    OdpowiedzUsuń