środa, 5 czerwca 2013

Rozdział 8 / Pożegnanie

Pokochała ten dom, jak nigdy przedtem. W prawdzie tego domu przedten nie nawidziała, ale teraz, było to coś innego. Był tu Remus i tylko Remus. Syriusz wprawdzie też tu mieszkał, ale nie przebywał tu całe dnie. On znowu miał Sarę i tylko Sarę. Carolina tu tylko spała. Nie chciała mieszkać w opustoszalym domu, no właściwie nie aż tak opustoszałym, bo Andromeda i Ted już przyjechali, ale kto by chciał mieszkać tylko z ciotką i wujkiem? Zamieszkała więc w domu Grimmauld Place, ale studiowała, by zostać aurorem. Wychodzila z domu wcześnie rano, a wracała po północy. Ministerstwo miało pretensje, nie chciało przyjąć córki Bellatriks Lastrange i w dodatku, która była jeszcze niecałe półroku temu sama śmierciożercą, ale Moody, Dumbledore ich ubłagali.
Tonks otworzyła oczy i uśmiechnęła się sama do siebie. Następny cudowny dzień- pomyślała przewracając się na drugi bok. Lecz nagle sobie coś przypomniała. Uśmiech zszedł z jej twarzy. Remus! Nie przecież to nie może był prawda! Dzisiaj jest pierwszego grudnia! A Remus! Nieee! On...przecież dzisiaj...wyjeżdża do...PODZIEMI!!! Nimfadora pośpiesznie wstała. Ona tu leży w łóżku, kiedy Remus za pięć godzin wyjeżdża i nie zobaczy się z nim przez TRZY MIESIĄCE!!!Pośpiesznie się ubrała nie biorąc prysznica. Zbiegła do kuchni. Nikogo tam jeszcze nie było. Dopiero teraz zauważyła, że jest dopiero szósta rano. Chciała zrobić wszystkim śniadanie. Otworzyła lodówkę. Wyjęła jajka i ziemniaki. Zapaliła różdżką piec i postawiła na nim patelnię. Rozbiła jajka i wrzuciła na patelnię. Obrała ziemniaki i pokroiła w plasterki, które również włożyła na patelnię, ale inną. Kiedy jajka się usmarzyły i ziemniaki też, włożyła na każdy stół. Nalała herbatę do kubków, a kiedy zanosiła ostatnie dwa na stół, upóściła je.
- Cholera!- mruknęła.
Nie miała ochoty wyjmować różdżkę i naprawić te rozbite kubki. Zsunęła się po szawce i rozpłakała zakrywając twarz dłońmi. Do kuchni wpadł Remus i przykucnąl przy Tonks.
- Dora, co się stało?- zapytał.
- Remus, błagam, niewwyyyyjeeeeżżżdżaaaaaaj!
Remus pomógł jej wstać i przytulił.
- Proszę, nie płacz, za trzy miesiące się znowu zobaczymy.
- Tak, za trzy miesiące...a skąd wiesz, że wrócisz...żywy?...
Remus długo nie odpowiadał. Nie wiedział, co jej odpowiedzieć. Nie miał stuprocentowej pewności, że wróci. Ale znowu Dumbledore nie dał by mu zadania, które się kończy śmiercią. Dumbledore. Tak, znowu ten Dumbledore. Nawet Remus, chociaż się tego wstydził, nie ufał Albusowi tak, jak przedtem. Nawet Moody zaczynał coś podejrzewać. dumbledore ciągle gdzieś znikał. Nikt nie wiedział,gdzie w danym momencie przebywa. Remus jednak nie chciał martwić Dory. Ale też nie chciał jej kłamać. Wiedział, że gdyby zginął, ona by się również zamordowała. Nie mógł pozwolić, żeby przez starego, biednego wilkołaka taka piękna, mądra dziewczyna zginęła. Chciało mu się płakać.
- Dora, ja...wrócę żywy! Obiecuję ci. Ale ty mi obiecaj, że jeśli by mi się coś stało, to sobie nic nie zrobisz! I nie waż się za mną przyejechać, nawet nie wiem jakby mnie mordowali.
Teraz Tonks nie wiedziała co odpowiedzieć. Na pewno sobie coś zrobi, kiedy Remus zginie! Lecz nie chciała martwić ukochanego.
- Remus, ja...
- Nimfadoro!...obiecaj...prosze...
- Ooobiecuję...
  • Remus mocno ją przytulił. Stali tak długo, lecz w końcu do kuchni wbiegł Syriusz.
    - Zdążyłem na śniadanie?- zawołał zapinając jeszcze guziki koszuki. Kiedy ich zobaczył zatrzymał się raptownie i uśmiechnął się szeroko.
    - Ooo...- zaśmiał się- ja gniję w łóżku, a wy tutaj...
    - Syriuszu! - przerwał mu Remus i odsunął od siebie Tonks.- Ja z Tonks..yyy...my jesteśmy tylko...
    - Tak, wiem, wiem. Twoja dobrze znana każdemu śpiewka; ale ja jestem dla niej za stary, za biedny...
    - Zbyt niebezpieczny...- odezwał się jakiś głos.
    Wszyscy spojrzeli w stronę, skąd dochodził ten głos. Okazało się, że był to Stworek. Chociaż również znał kołysankę Remusa, to teraz mówił nie do tematu, albowiem mówił sam do siebie, albo do ,,swojej pani'' czyli starego obrazu ze starą wiedźmą w środku.
  • - Zbyt niebezpieczny, zby niebezpieczny ten wasz syn, pani, zbyt niebezpieczny, i ten wilkołak, zbyt niebezpieczny, zbyt niebezpieczny, i ta córka szlamy, zbyt niebezpieczny...yyy...niebezpiecznA!- powtarzał, wycierając półkę starą szmatą.
    - Stworku- krzyknął Syriusz wzkazując palcem na otwarte drzwi- WYJDŹ!
    - Szlaaaaamy- ziewnął przeciągle Stworek i wyszedł wlecząc za sobą tekturowe pudło.
  • - Dupek...- mruknął Syriusz siadając na krześle.- Znowu jaja?!
    -Nie macie nic innego w lodówce- powiedziała Nimfadora i położyła na stół talerze.
  • - Sorry, ja lubię twoje jaja...to znaczy lubię wole oko, ale robisz go już trzeci raz z rzędu no to wiesz..

  • - To zajdźcie sobie do sklepu, to wam zrobię coś innego...- mruknęła i dziubnęła widelcem w jajko.
    - Oj co ty! Teraz już to jest i twój dom. To znaczy BYŁ, teraz przez te dwa tygodnie, kiedy miałaś wolno!
    - No właśnie, BYŁ!- wtrącił się Remus rażąc Syriusza ostrym, pełnym gniewu spojrzeniem- No, to znaczy, że...ciągle będzie to również jej dom, ale po prostu musi mieszkać gdzie indziej!
    Dzięki za obronę Remus, ale nie kłóćcie się już! Głowa mnie cholernie boli! - jęknęła Dora.
    - Lunio, kiedy wyjeżdżasz?- zapytał Łapa.
    Lupin zrobił się podenerwowany, jeszcze więcej niż rano. Zaczął rysować na talerzu widelcem różne kształty i nerwowo przebierał nogami.
    - Mam o dwunastej jedzie mi pociąg, czyli muszę wyjść tak pół godziny wcześniej. Jadę z mugolskiego dworca, więc muszę tam dojechać autobusem, a nie mogę sie deportować.
    - Autoczym?.- zdziwił się Łapa.
  • Nikt mu nie chciał odpowiedzieć. Remus nie chciał mówić o jego wyjeździe, a Nimfadora czuła się podobnie jak Remus. Syriusz po chwili również zrezygnował z rozmowy. Siedzieli tak milcząc i zajadając cicho śniadanie. Zegar nad piecykiem wybił 7:30
  • - Już dziewiąta?- zapytała sama siebie Tonks. Siedziała sama w kuchni. Remus się pakował, a Syriusz karmił hartodzioba.Prześladowały ją najróżniejsze myśli. Co, jeśli Remus zginie? Co, jeśli nie wróci? Co, jeśli odejdzie z Zakonu i przejdzie na stronę Vol...Vol...Voldemorta? Chciała wypędzić wszystkie te negatywne myśli ze swej głowy. Nie chciała o tym myśleć! Nawet sama nie wiedziała dlaczego, zaczęła płakać. Do kuchni wszedł Syriusz, a widząc Nimfadore skrzywił się.
    - Czyżby moja kuzynka płakała z powodu Lunatyka?- zapytał.
    - Idę do sklepu...- powiedziała Dora, wstała od stołu, zarzuciła pelerynę i wyszła nie potykając się o stojak. Syriusz wiedział, że jest z nią, coś nie tak . Na ulicy Grimmauld Place nie byłp widać ani jednej osoby , więc Nimfadora teleportowała się. Znalazła się przed Dziurawym Kotłem. Chwilę później znalazła się już na ulicy Pokątnej. Zaglądała do najróżniejszych sklepów. Nie było zbyt wielkiego tłoku, więc szybko wróciła do domu. Po Grimmauld Place spacerowało bardzo dużo ludzi, więc musiała chwilę poczekać. Kiedy w końcu ostatnia para zakochanych zniknęła za rogiem, Nimfadora wyszeptała hasło, a między dwoma kamienicami pojawiła się jeszcze jedna. Ponieważ torby z zakupami miała ciężkie, wolno szła korytarzem. Przystanęła na chwilę przy drzwiach do kuchni, które były lekko uchylone. Usłyszała jakieś głosy:

  • - No to trzymaj się Luniaczku! Niech ci zdrowie, uroda i te ble ble dotrzymają kroku.- ten głos należał do Syriusza.
    Tonks w jednej chwili podskoczyła z przerażenia. Dlaczego  się z Remusem Syriusz żegna? Bo Remus już chyba wyjeżdża. Wbiegła do kuchni, rzuciła reklamówki gdzieś w kąt i przytuliła się do Remusa.
    - Tonks, ja przepraszam, ale Dumbledore pomylił czas, no i pociąg jedzie mi za pół godziny. Musimy się pożegnać.
    - No to ja was zostawiam.- ogłosił od razu Syriusz, poklepał po ramieniu Remusa i wyszedł.
    - Remus, błagam, nie...- chlipnęła Dora wtulając się w jego marynarkę.
    - Proszę, tylko nie płacz.
    Odsunął ją od siebie i namiętnie pocałował. Nimfadora przymknęła oczy. Wiedziała, że to może być ich OSTATNI pocałunek. Remus  w końcu oderwał się i wyszedł zamykając drzwi. Dora opadła na krzesło i rozpłakała się. Po chwili poczuła jak ramienia Syriusza oplatają ją delikatnie.
    - Ja też będę tęsknić...- powiedział Łapa.- Zagrasz w durnia?

    ----------------------------------------------------------------------------------

    Udało mi się! Jak tam na początku niektórych linijek są takie kropki to trzeba ich ignorować. Przepraszam za błędy, ale cały rozdział pisałam na tablecie XD

    Pozdrawiam

    Lena <3

      4 komentarze:

      1. Trochę niewyraźny rozdział. Na początku trochę ci się słowa mieszały. Ale to nic takiego.
        Zastanawia mnie dlaczego Tonks i Remus nie powiedzieli Syriuszowi o tym, że są razem.
        Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Kiedy się pojawi?
        Pozdrawiam Słodka Wariatka
        PS. Zapraszam do siebie na nowy rozdział.

        OdpowiedzUsuń
      2. Hej! Kiedy dodasz nowy rozdział?
        Pozdrawiam

        OdpowiedzUsuń
      3. Zapraszam na nowy rozdział na z-pamietnika-lupina.blog.onet.pl
        Pozdrawiam Słodka Wariatka

        OdpowiedzUsuń
      4. Bardzo mi się podoba! :D
        Obserwuję! ;)
        Zapraszam do obserwowania u mnie!
        hogwart-moimi-oczami.blogspot.com

        OdpowiedzUsuń