wtorek, 14 maja 2013

Rozdział II / Powitania i wiadomości


Ale nie byłby Remus Remusem, gdyby się nagle od niej nie oderwał ze słowami: Ach, przepraszam...nie powinienem...

- CO ty!- oburzyła się- Przecież nic się  nie stało!

Do sali wpadł uzdrowiciel z uzdrowicielką Sarą*. Zaczęli wypytywać Tonks, jak się czuje w międzyczasie wlewając jej cuchnący płyn do ust.

- Pani rodzice już są na dole, w recepcji., Za chwilę przyjdą panią odwiedzić. Teraz tam coś załatwiają z pani zdrowiem.

- Dobra! Muszę się trochę ogarnąć!- wykrzyknęła Dora, wszystkich przestraszając.

Remus pomógł jej wstać i zaprowadził ją do łazienki. Tonks usiadła na krześle dziękując Remusowi. Powoli wstała podtrzymując się i spojrzała do lustra. Po łazience rozległ się jej krzyk. Remus, gdy tylko to usłyszał, przyskoczył do drzwi i zapytał się: Czy wszystko gra?

- Ach tak! Wszystko OK!- odkrzyknęła  Dora roztrzęsionym głosem.

Nie było wszystko OK, ani nic nie grało! CO TO ZA WYGLĄD???!!! Była strasznie chuda( ale OKROPNIE!!!) i blada, jak jeszcze nigdy! Jej twarz przeszywały czerwone, głębokie blizny! A włosy! Ach te włosy! Nie różowe, ani czerwone czy ( przy najgorszym ) białe...tylko BRĄZOWE O MYSIM ODCIENIU!!!
-Tonks? Otworzysz?- dobiegł ją zza drzwi głos Remusa.
Tonks podeszła chwiejnym krokiem do drzwi, zgrzytnął klucz i za drzwiami pojawił się Remus z jakąś reklamówką.
-Tonks?- rzekł nieśmiało- Nie wiem skąd to wytrzasnęli, ale ta uzdrowicielka posyła ci ubranie.
Tonks tylko coś bąknęła w rodzaju „dziękuję” i zamknęła mu drzwi przed nosem. Weszła pod prysznic, gdzie siedziała dobrych piętnaście minut, a później ubrała tylko majtki i biustonosz i stanęła przed lustrem zaciskając oczy. Nic się nie działo! Gdzie różowe włosy! Gdzie jej metarfologia!? Kiedy była mała, to chodziła do doktora, który jej mówił, że po wielkim wypadku może dojść do czegoś takiego jak zaburzenie metarfolog. Dorze napłynęły łzy do oczu, jak pomyślała, że się jej to przytrafiło. Poczesała trochę te dziwne, oryginalne, mysie włosy i włożyła ciuchy, które jej przytaszczył Remus: biały, ciasny T-shirt z napisem LOVE FOREVER, czarne leginsy i białe trampki.  Później wpięła do włosów spinkę i wyszła.
-Tonks! Jak wspaniale wyglądasz!- wykrzyknął Remus na jej widok.
- No…dzięki…- uśmiechnęła się słabo- Ale te włosy….KOSZMAR!!!!
Remus uważnie się jej przyjrzał, a potem pomógł położyć się do łóżka.
-Dla mnie jesteś zawsze…- zaciął się-…śli…yyy…pię….ładna…
- Ach dzięki…- bąknęła Tonks, ale miała nadzieję, że Remus powie COŚ więcej.
Nie miała więcej czasu na rozmyślania, ponieważ w tej chwili otworzyły się drzwi, przez które wbiegła Andromeda, a za nią człapał Ted. Jednak nie byli tylko oni dwaj dzisiejszymi gośćmi. Zaraz za rodzicami Dory pojawił się Syriusz**, tak uśmiechnięty, że mu się aż jadaczka rozwalała. Wszedł również Moody, Kingsley, Cornelia, Diego, Hestia, Julia i …..Carolina. Tonks patrzyła na nich z szeroko otwartymi oczami, a na jej twarzy gościł serdeczny uśmiech. Dromeda podbiegła do córki i przycisnęła swój mokry od łez policzek do jej bladej dłoni.
- Doro! Doruniu!- szlochała.
- Witaj mała!- powitał ją Alastor.
Wszyscy zaczęli ściskać Tonks. Kiedy wypełnili swoje zadanie, Dora dostrzegła w kącie pokoju jedną osobę, która jako jedyna się z nią nie przywitała. Poznała ją. Była to córka Bellatrix Lastrange, jej kuzynka…Carolina. Syriusz, który dostrzegł przemykający cień, który przeszedł po twarzy Tonks, gdy zobaczyła Caroline, podszedł do dziewczyny, złapał ją za rękę i zatrzymał przed łóżkiem Tonks. Dora dopiera teraz dostrzegła to podobieństwo do jej matki. Miała wprawdzie jasne włosy, ale kręcone jak Bellatrix. Jej oczy były tak samo czarne, bystre, przebiegłe, ale wypełnione łzami!  Chuda, wysoka postać, ubrana w białą skurzaną kurtkę i czarne dżinsy, stała teraz jak winna przed sądem.
- Dorka…-zaczęła Julia-… Carolina przybyła do Departamentu Tajemnic po stronie śmierciożerców, ale odeszła po naszej stronie!
Cornelia widząc zakłopotanie na twarzy Tonks rozpoczęła historię z Departamentu Tajemnic: Tonks, jak wspomniała Julka..
- Julia! Nie Julka!- warknęła Julia.
- No więc, jak wspomniała Julia…- zaczęła Cornelia, podkreślając ostatnie słowo- Carolina przybyła do DP wraz z śmierciożercami, ale walczyła po ich stronie tylko chwilkę. Kiedy Hestię zaatakował Yaxley, ona widząc, że Yaxley jest bliski zwycięstwa rzuciła w niego drętwotą…
- Widząc to Bellatrix..- przerwała Hestia, bo wiedziała, że się musi również odezwać jak ten temat dotyczy również jej- …rzuciła parę razy w Carolcie Avadą…rozumiesz?! Matka rzuciła na córkę Kedavrą!
- Ale się nie trafiła!- dodał Diego.
- No właśnie!- rzucił Kingsley.
- Caroline w końcu trafił Malfoy…Lucjusz…ale była to tylko drętwota…- kontynuował Szalonooki-…i  Carolina trafiła na trzy dni do Munga, a po ocknięciu stanowczo przyznała, że chce być po stronie Zakony Feniksa.
- A dzisiaj koniecznie chciała się z tobą zobaczyć!- zakończyła Julia.
- Ach ty moja  kochana kuzynko!- uśmiechnęła się Dora, z trudem usiadła na łóżku i przytuliła kuzynkę.
- No cóż…nie wiedziałam, że tak szybko mi wybaczysz!- bąknęła trochę zakłopotana Carolina i również przytuliła Tonks.
Dora przez ramię Caroliny ujrzała swoją matkę, która szeptała do Teda z łzami w oczach: Ach wiedziałam! Wiedziała, że kiedyś będą się kochać jak siostry!
Kiedy w końcu Tonks wyplątała się z objęć kuzynki zapytała: Czy ktoś oberwał podczas bitwy?
- Nie…- odpowiedział Syriusz- … naszczęście, ale Lucjusz Malfoy, twój KOCHANY  wujek trafił do Azkabanu!
- CO!?- wyrwało się Tonks- Syriusz! Po pierwsze… Lucjusz wcale nie jest KOCHANYM wujkiem! A po drugie… dlaczego? Przecież dementorzy są po stronie Sami- Wiecie- Kogo!
- Tak, ale posłał go tam sam…hmm..Ten- Którego- Imienia- Nie – Wolno- Wymawiać!- wytłumaczył Kingsley.
- Dlaczego!?- Tonks była zszokowana.
- Lucjuszowi nie udało się zdobyć przepowiedni, a na dodatek ją rozbił!- powiedziała Cornelia.
- Jeszcze się czegoś dowiem?- zapytała zdenerwowana Dora, zła na siebie, że tyle ją ominęło.
- Ooo taak!- zaczęła drażnić się z Dorą Julia.- Mamy nowego ministra!
- CO!? Nie ma już tego palanta z cytrynowym melonikiem?! A kto jest NEW?
- Ten palant nr. 2…Scrimgeour!
- Ten wampir?!
- Zgadza się!
Do sali weszła uzdrowicielka Sara i wszystkich wyprowadziła ze słowami, że pacjentka potrzebuje odpocząć. Kiedy wszyscy wyszli Tonks opadła na poduszki szczęśliwa. Było jej trochę przykro, że Remus się z nią nie pożegnał jakoś osobiście, ale wiedziała, że na takie chwile, mają czas całe życie!

* Kto to taki ta Sara, to się dowiecie w nowym rozdziale...
** Postanowiłam, że Syriusz w końcu nie umarł, bo bez niego by było nudno:D

-------------------------------
Mam nadzieję, że notka się podobała. Zawiesiłam mojego drugiego bloga więc będą się rozdziały ukazywały częściej. Nowa mam nadzieję, że będzie w piątek!
Teraz do Magdaleny Brześkiewicz( blog: Topin historia światu potrzebna) i Ady Noteć( z- pamietnika- lupina)...wiem dziewczyny, że czytacie mojego bloga, a kiedy ukaże się nowa notka na waszych rozdziałach?
Czekam, bo jestem bardzo ciekawa co się dalej wydarzy..
Pozdrawiam
Lena

2 komentarze:

  1. Awwww^^
    Jak słodkoxD
    Tylko Remus... mógłby nie patrzeć na wilkołactwo tak... no ale w sumie niewuemxD

    OdpowiedzUsuń
  2. Całkiem ciekawy rozdział. Chociaż jak dla mnie zbyt mało było relacji między Tonks i Remusem. Liczę, że się rozkręcisz.
    Faktycznie Tonks trochę zbyt szybko wybaczyła Carolinie. Ale nie odniosę się do tego. To Twoje opowiadanie.
    Chciałbym też Ci podziękować za ocalenie Syriusza. Nie wiem jak pani Rowling mogła go zabić. Po Remusie i Tonks jest to moja ulubiona postać serii.
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział. Słodka Wariatka
    PS. Właśnie wstawiłam nowy rozdział na moim blogu. Zapraszam

    OdpowiedzUsuń