Ale nie byłby Remus Remusem, gdyby się nagle od niej nie
oderwał ze słowami: Ach, przepraszam...nie powinienem...
- CO ty!- oburzyła się- Przecież nic się nie stało!
Do sali wpadł uzdrowiciel z uzdrowicielką Sarą*. Zaczęli
wypytywać Tonks, jak się czuje w międzyczasie wlewając jej cuchnący płyn do
ust.
- Pani rodzice już są na dole, w recepcji., Za chwilę
przyjdą panią odwiedzić. Teraz tam coś załatwiają z pani zdrowiem.
- Dobra! Muszę się trochę ogarnąć!- wykrzyknęła Dora,
wszystkich przestraszając.
Remus pomógł jej wstać i zaprowadził ją do łazienki. Tonks
usiadła na krześle dziękując Remusowi. Powoli wstała podtrzymując się i
spojrzała do lustra. Po łazience rozległ się jej krzyk. Remus, gdy tylko to
usłyszał, przyskoczył do drzwi i zapytał się: Czy wszystko gra?
- Ach tak! Wszystko OK!- odkrzyknęła Dora roztrzęsionym głosem.
Nie było wszystko OK, ani nic nie grało! CO TO ZA
WYGLĄD???!!! Była strasznie chuda( ale OKROPNIE!!!) i blada, jak jeszcze nigdy!
Jej twarz przeszywały czerwone, głębokie blizny! A włosy! Ach te włosy! Nie
różowe, ani czerwone czy ( przy najgorszym ) białe...tylko BRĄZOWE O MYSIM
ODCIENIU!!!
-Tonks? Otworzysz?- dobiegł ją zza drzwi głos Remusa.
Tonks podeszła chwiejnym krokiem do drzwi, zgrzytnął klucz i
za drzwiami pojawił się Remus z jakąś reklamówką.
-Tonks?- rzekł nieśmiało- Nie wiem skąd to wytrzasnęli, ale
ta uzdrowicielka posyła ci ubranie.
Tonks tylko coś bąknęła w rodzaju „dziękuję” i zamknęła mu
drzwi przed nosem. Weszła pod prysznic, gdzie siedziała dobrych piętnaście
minut, a później ubrała tylko majtki i biustonosz i stanęła przed lustrem
zaciskając oczy. Nic się nie działo! Gdzie różowe włosy! Gdzie jej
metarfologia!? Kiedy była mała, to chodziła do doktora, który jej mówił, że po
wielkim wypadku może dojść do czegoś takiego jak zaburzenie metarfolog. Dorze napłynęły łzy do oczu, jak pomyślała,
że się jej to przytrafiło. Poczesała trochę te dziwne, oryginalne, mysie włosy
i włożyła ciuchy, które jej przytaszczył Remus: biały, ciasny T-shirt z napisem
LOVE FOREVER, czarne leginsy i białe trampki. Później wpięła do włosów spinkę i wyszła.
-Tonks! Jak wspaniale wyglądasz!- wykrzyknął Remus na jej
widok.
- No…dzięki…- uśmiechnęła się słabo- Ale te włosy….KOSZMAR!!!!
Remus uważnie się jej przyjrzał, a potem pomógł położyć się
do łóżka.
-Dla mnie jesteś zawsze…- zaciął się-…śli…yyy…pię….ładna…
- Ach dzięki…- bąknęła Tonks, ale miała nadzieję, że Remus
powie COŚ więcej.
Nie miała więcej czasu na rozmyślania, ponieważ w tej chwili
otworzyły się drzwi, przez które wbiegła Andromeda, a za nią człapał Ted.
Jednak nie byli tylko oni dwaj dzisiejszymi gośćmi. Zaraz za rodzicami Dory
pojawił się Syriusz**, tak uśmiechnięty, że mu się aż jadaczka rozwalała. Wszedł
również Moody, Kingsley, Cornelia, Diego, Hestia, Julia i …..Carolina. Tonks
patrzyła na nich z szeroko otwartymi oczami, a na jej twarzy gościł serdeczny
uśmiech. Dromeda podbiegła do córki i przycisnęła swój mokry od łez policzek do
jej bladej dłoni.
- Doro! Doruniu!- szlochała.
- Witaj mała!- powitał ją Alastor.
Wszyscy zaczęli ściskać Tonks. Kiedy wypełnili swoje
zadanie, Dora dostrzegła w kącie pokoju jedną osobę, która jako jedyna się z
nią nie przywitała. Poznała ją. Była to córka Bellatrix Lastrange, jej
kuzynka…Carolina. Syriusz, który dostrzegł przemykający cień, który przeszedł
po twarzy Tonks, gdy zobaczyła Caroline, podszedł do dziewczyny, złapał ją za
rękę i zatrzymał przed łóżkiem Tonks. Dora dopiera teraz dostrzegła to
podobieństwo do jej matki. Miała wprawdzie jasne włosy, ale kręcone jak
Bellatrix. Jej oczy były tak samo czarne, bystre, przebiegłe, ale wypełnione
łzami! Chuda, wysoka postać, ubrana w
białą skurzaną kurtkę i czarne dżinsy, stała teraz jak winna przed sądem.
- Dorka…-zaczęła Julia-… Carolina przybyła do Departamentu
Tajemnic po stronie śmierciożerców, ale odeszła po naszej stronie!
Cornelia widząc zakłopotanie na twarzy Tonks rozpoczęła
historię z Departamentu Tajemnic: Tonks, jak wspomniała Julka..
- Julia! Nie Julka!- warknęła Julia.
- No więc, jak wspomniała Julia…- zaczęła Cornelia,
podkreślając ostatnie słowo- Carolina przybyła do DP wraz z śmierciożercami,
ale walczyła po ich stronie tylko chwilkę. Kiedy Hestię zaatakował Yaxley, ona
widząc, że Yaxley jest bliski zwycięstwa rzuciła w niego drętwotą…
- Widząc to Bellatrix..- przerwała Hestia, bo wiedziała, że
się musi również odezwać jak ten temat dotyczy również jej- …rzuciła parę razy
w Carolcie Avadą…rozumiesz?! Matka rzuciła na córkę Kedavrą!
- Ale się nie trafiła!- dodał Diego.
- No właśnie!- rzucił Kingsley.
- Caroline w końcu trafił Malfoy…Lucjusz…ale była to tylko
drętwota…- kontynuował Szalonooki-…i
Carolina trafiła na trzy dni do Munga, a po ocknięciu stanowczo
przyznała, że chce być po stronie Zakony Feniksa.
- A dzisiaj koniecznie chciała się z tobą zobaczyć!-
zakończyła Julia.
- Ach ty moja kochana
kuzynko!- uśmiechnęła się Dora, z trudem usiadła na łóżku i przytuliła kuzynkę.
- No cóż…nie wiedziałam, że tak szybko mi wybaczysz!-
bąknęła trochę zakłopotana Carolina i również przytuliła Tonks.
Dora przez ramię Caroliny ujrzała swoją matkę, która
szeptała do Teda z łzami w oczach: Ach wiedziałam! Wiedziała, że kiedyś będą
się kochać jak siostry!
Kiedy w końcu Tonks wyplątała się z objęć kuzynki zapytała:
Czy ktoś oberwał podczas bitwy?
- Nie…- odpowiedział Syriusz- … naszczęście, ale Lucjusz
Malfoy, twój KOCHANY wujek trafił do
Azkabanu!
- CO!?- wyrwało się Tonks- Syriusz! Po pierwsze… Lucjusz
wcale nie jest KOCHANYM wujkiem! A po drugie… dlaczego? Przecież dementorzy są
po stronie Sami- Wiecie- Kogo!
- Tak, ale posłał go tam sam…hmm..Ten- Którego- Imienia- Nie
– Wolno- Wymawiać!- wytłumaczył Kingsley.
- Dlaczego!?- Tonks była zszokowana.
- Lucjuszowi nie udało się zdobyć przepowiedni, a na dodatek
ją rozbił!- powiedziała Cornelia.
- Jeszcze się czegoś dowiem?- zapytała zdenerwowana Dora,
zła na siebie, że tyle ją ominęło.
- Ooo taak!- zaczęła drażnić się z Dorą Julia.- Mamy nowego
ministra!
- CO!? Nie ma już tego palanta z cytrynowym melonikiem?! A
kto jest NEW?
- Ten
palant nr. 2…Scrimgeour!
- Ten
wampir?!
- Zgadza
się!
Do sali weszła uzdrowicielka Sara i wszystkich wyprowadziła
ze słowami, że pacjentka potrzebuje odpocząć. Kiedy wszyscy wyszli Tonks opadła
na poduszki szczęśliwa. Było jej trochę przykro, że Remus się z nią nie
pożegnał jakoś osobiście, ale wiedziała, że na takie chwile, mają czas całe
życie!
* Kto to taki ta Sara, to się dowiecie w nowym rozdziale...
** Postanowiłam, że Syriusz w końcu nie umarł, bo bez niego by było nudno:D
-------------------------------
Mam nadzieję, że notka się podobała. Zawiesiłam mojego drugiego bloga więc będą się rozdziały ukazywały częściej. Nowa mam nadzieję, że będzie w piątek!
Teraz do Magdaleny Brześkiewicz( blog: Topin historia światu potrzebna) i Ady Noteć( z- pamietnika- lupina)...wiem dziewczyny, że czytacie mojego bloga, a kiedy ukaże się nowa notka na waszych rozdziałach?
Czekam, bo jestem bardzo ciekawa co się dalej wydarzy..
Pozdrawiam
Lena
Awwww^^
OdpowiedzUsuńJak słodkoxD
Tylko Remus... mógłby nie patrzeć na wilkołactwo tak... no ale w sumie niewuemxD
Całkiem ciekawy rozdział. Chociaż jak dla mnie zbyt mało było relacji między Tonks i Remusem. Liczę, że się rozkręcisz.
OdpowiedzUsuńFaktycznie Tonks trochę zbyt szybko wybaczyła Carolinie. Ale nie odniosę się do tego. To Twoje opowiadanie.
Chciałbym też Ci podziękować za ocalenie Syriusza. Nie wiem jak pani Rowling mogła go zabić. Po Remusie i Tonks jest to moja ulubiona postać serii.
Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział. Słodka Wariatka
PS. Właśnie wstawiłam nowy rozdział na moim blogu. Zapraszam